Polscy menedżerowie mogą już korzystać z usług prawnika bez ruszania się sprzed ekranu komputera i ślęczenia nad stosem dokumentów. Usługi prawnicze zaczynają być dostępne za pośrednictwem Internetu.
Allen & Overy, jedna z 5 największych firm prawniczych na świecie, uruchomiła nową, opartą na Internecie usługę Newchange – system zarządzania transakcjami i współpracy z klientami.. Zdaniem brytyjskiej prasy, pojawienie się możliwości współpracy z kancelarią poprzez Internet to rewolucja na tym rynku..
Główna usługa Newchange, z której mogą korzystać polskie firmy, to dealroom – specjalnie zabezpieczona witryna internetowa, uruchomiana na prośbę klienta dla każdej transakcji. Dostęp do witryny kontrolowany jest przez Allen & Overy i przysługuje uprawnionym użytkownikom po otrzymaniu indywidualnego hasła dostępu. Umieszczenie dokumentu na danej stronie powoduje natychmiastowe zawiadomienie o tym pocztą elektroniczną uprawnionych użytkowników. Mogą oni przeglądać i kopiować dokumenty oraz umieszczać w nich własne uwagi. System dostępny jest przez całą dobę, z każdego komputera podłączonego do Internetu. Mimo to prawnicy z Allen & Overy deklarują, że Newchange jest w pełni bezpieczny. – Gwarantuje on znacznie większe bezpieczeństwo niż np. hasło do e-maila – twierdzi Simon Haddock, partner w londyńskiej centrali A&O – wykorzystaliśmy w nim te same zabezpieczenia, jakie używane są w bankowości elektronicznej – zapewnia.
Andrzej Siemiątkowski, partner zarządzający warszawskim biurem firmy twierdzi, że bezpieczeństwo to właśnie jedna z głównych zalet systemu.
Jednak klienci nie w bezpieczeństwie, ale w szybkości komunikacji poprzez Newchange pokładają największe nadzieje. – Do tej pory problem pojawiał się np. gdy gdy e-mailem chcieliśmy wysłać kilkaset stron dokumentów – twierdzi Andrzej Siemiątkowski. – Z powodu istnienia rozmaitych systemów zabezpieczających, takich jak np. „fire walls”, (skanują przychodzące pliki i pilnują dostępu do systemu przed hackerami – przyp. red.) proces dostarczenia takiego dokumentu może wydłużyć się nawet do kilku godzin i więcej. Przy dużych transakcjach nie możemy sobie pozwolić na tak wolną wymianę dokumentów.
Klienci firm prawniczych narzekają też często, że jeśli duża umowa jest sformułowana jako jeden dokument, to zmienienie kilku punktów czy dodanie nowego aneksu oznacza często konieczność kopiowania i przesyłania od nowa całej dokumentacji. Trwa to długo. Tymczasem w systemie Newchange można poszczególne części zachowywać jako osobne pliki – podstrony w Internecie. Niestety, ta zaleta systemu jest niedostępna dla klientów polskiego biura A&O. Być może zaoferuje ją inny prawniczy gigant, Clifford Chance, który rozwija konkurencyjny dla Newchange system Fruit Net. Byłoby to spore ułatwienie dla klientów podpisujących np. umowy eksportowe czy importowe. Okazuje się bowiem, że w sytuacjach gdy klient jest oddalony od prawnika o wiele kilometrów, takie rozwiązanie może skrócić czas powstania dokumentu nawet z tygodnia do jednej doby. – Dlatego taki system jest szczególnie przydatny w transakcjach międzynarodowych – mówi Andrzej Siemiątkowski – Mając dostęp do Internetu, strony transakcji będą miały dostęp do kluczowych informacji bez względu na to, w której części świata się znajdują.
Allen & Overy ocenia, że w niedalekiej przyszłości większość transakcji będzie obsługiwana przy wykorzystaniu Newchange. Zdaniem specjalistów z kancelarii jedyną barierą jest brak odpowiedniego dostępu do Internetu u klientów i stron transakcji. – Ale liczba mających dostęp do sieci stale rośnie, spodziewam się więc, że niebawem brak dostępu do Internetu będzie jak brak telefonu – twierdzi Andrzej Siemiątkowski
Jednak, wbrew słowom Siemiątkowskiego, korzystanie z takich systemów jak Newchange czy Fruit Net może pozostać dostępne tylko dla wielkich klientów. Przyczyna jest prosta: stawki Clifford Chance i Allen & Overy nalezą do najwyższych na rynku. A stworzenie systemu analogicznego do Newchange pochłania kilka milionów dolarów, na co nie stać średnich i małych kancelarii.
System jest w świecie prawniczym uznawany za sporą rewolucję. Pierwszego dnia po otwarciu internetowej witryny Newchange zalogowały się na nią 8394 osoby. Teraz działa ponad 100 osobnych dealroomów (inny dla każdego klienta), codziennie powstają 2 nowe. Brytyjska prasa szeroko rozpisuje się o tej internetowej usłudze. Wall Street Journal nazwał ją nawet dramatyczną zmianą na rynku usług prawniczych. Zdaniem dziennika, takie systemy jak Newchange spowodują pogłębianie się przepaści pomiędzy największymi firmami prawniczymi a „drugą ligą”, której nie będzie stać na dealroomy. Klienci będą więc woleli zapukać do drzwi pierwszej ligi. Za wyższe honoraria dostaną wygodę załatwiania problemów prawnych bez ruszania się zza biurka.
Nie ma jednak co marzyć, że popularyzacja usługi obniży honoraria największych firm prawniczych, przynajmniej na razie. – To prawda, że nasi ludzie mają dzięki Newchange mniej roboty – przyznaje Simon Haddock – ale nie zamierzamy przez to obniżyć cen, raczej poprawiać usługi.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.